Wiele kobiet w trakcie ciąży doświadcza porannych mdłości, ale tylko dwie na sto ciężarnych zmagają się z czymś znacznie dotkliwszym. Mowa o hyperemesis gravidarum, ekstremalnych nudnościach i wymiotach, które pojawiają się o dowolnej porze dnia i nie kończą się wraz z pierwszym trymestrem. Na tę dolegliwość cierpi Marzena Pilarz-Herzyk, znana w sieci jako Mama Prawniczka. - Czuję się tak, jakbym permanentnie przerabiała rotawirusa - mówi, podkreślając, że z każdą kolejną ciążą, a jest obecnie w trzeciej, mdłości są coraz częstsze.
O hyperemesis gravidarum zrobiło się głośno tak naprawdę dopiero przy okazji pierwszej ciąży księżnej Cambridge. Kate Middleton poinformowała wówczas, że przez uporczywe dolegliwości ciążowe nie będzie mogła brać udziału w oficjalnych wydarzeniach. Przez okres ciąży zarówno pierwszej, drugiej jak i trzeciej, księżna pozostawała w domu.
O niepowściągliwych wymiotach zdecydowanie dosadniej mówiła aktorka i komiczka, Amy Schumer. – Jeśli kiedyś się struliście, to jest to. Mam tak codziennie od kilku miesięcy. Codziennie rzygam jak w Egzorcyście - powiedziała w swoim najnowszym stand-upie "Growing".
Niepowściągliwe wymioty dotykają jedynie ok. 2 proc. ciężarnych. Tak mała skala zjawiska sprawia, że ta przypadłość jest społecznie nieco trywializowana, co potwierdza Marzena Pilarz-Herzyk.
- Dla wielu osób nudności w ciąży to taka oczywista oczywistość jak to, że przybierzesz na wadze, urośnie ci brzuszek, czy będziesz miała rozstępy - podkreśla. - Ale nie każde mdłości są takie same. Nie każde miną po pierwszym trymestrze i nie każde dotyczą poranków - dodaje.
Codzienność ciężarnej z hyperemesis
Marzena już podczas pierwszej ciąży dowiedziała się, że cierpi na taką odmianę, która nie odpuszcza ani na chwilę. 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu dopadały ją napady nudności, które kończyły się godzinami spędzonymi w łazience. - Smak, zapach, widok czegoś, ulubiona potrawa, a nawet woda. Wypijałam 3 łyki, a zwracałam 33. Dosłownie wszystko było w stanie wywołać wymioty - wyjaśnia.
Mama Prawniczka odezwała się do koleżanek, które były w ciąży, przekopała internet wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu sposobów na złagodzenie objawów hyperemesis. Chwytała się ich z nadzieją, że któryś okaże się tym skutecznym. Piła wodę z imbirem, jadła kanapki z imbirem, żuła imbirowe gumy do żucia, piła mleko, zagryzała migdałami, jadła banany na ciepło i na zimno. Sprawdziła dziesiątki sposobów, ale żaden na nią nie działał, a niektóre tylko pogarszały jej stan.
- Po kilku tygodniach, gdy kończył się I trymestr, a moja sytuacja w ogóle się nie poprawiała, zaczynałam się przyzwyczajać i żyć z myślą, że tak będzie, próbując jakoś na nowo wszystko poukładać. Musiałam znaleźć coś do jedzenia, co byłam w stanie codziennie chociaż małymi porcjami przełknąć. W obecnej ciąży życie ratują mi jabłka i pomarańcze - podkreśla.
U Marzeny tak wygląda już trzecia ciąża i - jak podkreśla - każda kolejna jest trudniejsza. Mdłości są jeszcze częstsze. - Czuję się tak, jakbym permanentnie przerabiała rotawirusa. Jestem przy okazji drażliwa, zmęczona i bolą mnie mięśnie brzucha. Mam separację z czekoladą, z którą romansuję od lat. W ciąży nie jestem w stanie na nią patrzeć - wyjaśnia.
- Bez przerwy uczę się obserwować swój organizm, aby każdego dnia znaleźć tę godzinę czy dwie, kiedy jestem w stanie wyjść po starsze dziecko do przedszkola i wrócić do domu bez żadnych niespodzianek. Czasami się nie udaje i muszę dzwonić awaryjnie do męża, żeby przeorganizował sobie popołudnie, bo ja nie jestem w stanie wyjść z mieszkania nawet na kilka metrów. Umawiam się na kawę z koleżanką i oczywiście zamawiam tylko wodę. Mam trochę więcej czasu, więc idę do kosmetyczki, a później okazuje się, że maseczka arbuzowa, która zawsze pięknie pachniała, staje się moim największym wrogiem - dodaje.
Ginekolog o hyperemesis
Przy nudnościach, które są uciążliwe, ale nie są zagrażające zdrowiu pacjentki ani rozwijającego się płodu, pomocne mogą okazać się domowe sposoby. Dr n. med. Tomasz Zając, specjalista ginekologii i położnictwa, właściciel "newMED. Lecznicy Specjalistycznej" oraz pracownik Szpitala Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przy ul. Karowej, podkreśla, że przyszła mama przede wszystkim nie powinna zmuszać się do jedzenia.
- W pierwszych trzech miesiącach wiele pań chudnie i to jest naturalna reakcja organizmu. Absolutnie nie powinny jeść tylko dlatego, że mamusia podtyka albo że gdzieś tak napisano czy „że jest w ciąży to musi". Nie musi. Takie żywienie do niczego nie prowadzi. Prowadzi jedynie do zwiększenia dolegliwości pod postacią jeszcze silniejszych nudności i częstszych wymiotów - wyjaśnia ginekolog i dodaje: - Panie w pierwszych trzech miesiącach ciąży powinny jeść wtedy, kiedy rzeczywiście odczuwają głód. Niech nie patrzą na to, czy jest pora na śniadanie, obiad czy kolację, tylko jedzą wtedy, kiedy organizm - a on jest najlepszym podpowiadaczem - dopomina się o posiłek. Najlepiej małe porcje.
Ginekolog podkreśla, że w tym okresie ciąży kobiety wymagają wyjątkowo pozytywnego wsparcia ze strony najbliższych: partnera, męża, kogoś z rodziny. Kiedy czują się zaopiekowane, mniej się denerwują, dzięki czemu nudności nie nasilają się.
Złagodzić objawy mogą preparaty z imbiru: prawdziwa herbata z imbirem czy imbir marynowany. - Lekarz może przepisać również odpowiednie leki, które mogą być pod postacią czopków doodbytniczych albo tabletek do połknięcia. I w tym momencie wyczerpuje się to, co możemy zrobić ambulatoryjnie. Jeżeli to nie pomaga, to znaczy, że pacjentka idzie w stan hyperemesis - wyjaśnia ginekolog.
Nietrudno domyślić się, że niepowściągliwe wymioty ciężarnych niosą za sobą ryzyko wielu dolegliwości i są niebezpieczne dla zdrowia przyszłej mamy. Mogą bowiem w pierwszej kolejności prowadzić do zasłabnięć i omdleń, ale jednym z poważniejszych zagrożeń hyperemesis jest odwodnienie. Dlatego ciężarne, u których zdiagnozowano tę przypadłość, muszą być hospitalizowane.
- O hyperemesis gravidarum mówimy wtedy, kiedy uporczywe nudności występują z następowymi wymiotami, które prowadzą do odwodnienia. Wówczas pacjentka musi zgłosić się do szpitala, bo trzeba ją nawodnić kroplówką, podać leki przeciwwymiotne, a także monitorować stan ciąży - wyjaśnia dr n. med. Tomasz Zając.
Ginekolog podkreśla, że dolegliwości typowe dla hyperemesis powinny ustąpić wraz z 13.-16. tygodniem ciąży. - Jeśli trwają dłużej, to u pacjentki szuka się przyczyn internistycznych, nie ciążowych - tłumaczy.
Jakie prawa przysługują kobiecie w ciąży?
Kiedy Marzena Pilarz-Herzyk powiedziała swoim obserwatorkom o tym, że jest w ciąży, ale też o tym, dlaczego tak rzadko udziela się w mediach społecznościowych, poza falą gratulacji otrzymała sporo wiadomości od kobiet, które mają podobne doświadczenia. Nie dzieliły się z nią jednak radami na to, jak sobie ulżyć, bo przekonały się o tym, że na hyperemesis nie ma lekarstwa, to po prostu trzeba przetrwać. Opowiadały raczej swoje historie o tym, jak ta przypadłość jest oceniana przez otoczenie.
- Okazało się, że bardzo często nawet lekarze nie traktują hyperemesis poważnie. Na przyszłe mamy patrzy się jak na te, które chcą wyłudzić zwolnienie „na wymioty”. W gabinetach słyszą: "Ale jak to? Tyle pacjentek daje sobie radę z wymiotami, a pani chce siedzieć w domu, bo ma pani mdłości?”. Zarzuca się nam, kobietom w ciąży, że gdy tylko zachodzimy w ciążę, nagminnie (bez przyczyny!) bierzemy zwolnienie chorobowe - wyjaśnia Mama Prawniczka.
Tymczasem praca ciężarnej z hyperemesis brzmi jak misja skazana z góry na niepowodzenie. Kobiety z dnia na dzień dowiadują się, że nie są w stanie normalnie funkcjonować, chodzić do pracy czy zajmować się dziećmi. Nie mogą sobie nic zaplanować, nie mają wpływu na przebieg dnia, a nawet jeśli podejmują takie próby, to one i tak często kończą się fiaskiem, bo rytm wyznaczają kolejne wizyty w toalecie.
- Nie pracuję, bo nie ma takiej możliwości, abym prowadziła przez kilka godzin warsztaty, spotykała się na konsultacje indywidualne, czy nawet umówiła się z kimś na 100 proc. na konsultacje online. Czasami od momentu podniesienia się z łóżka, przez 1,5 godziny nie wychodzę z łazienki - wyjaśnia Marzena.
- Jeśli słyszysz jak mantrę: "pierwszy trymestr, przejdzie, będzie lepiej, musi pani wytrzymać", wiedz, że oczywiście musisz wytrzymać, ale pamiętaj, że zwolnienie chorobowe to uprawnienie do zwolnienia z pracy właśnie z powodu niedyspozycji, przypadającej w okresie ciąży - tłumaczy prawniczka.
Marzena nie jest w stanie przejść w supermarkecie obok stoiska z rybami. A co jeśli przyszła mama (nawet ta bez hyperemesis) pracuje w takim miejscu? Nasza rozmówczyni wyjaśnia, że pierwszej kolejności taka mama nie musi iść na zwolnienie chorobowe.
- Na pracodawcy ciąży obowiązek zapewnienia jej innego stanowiska pracy, jeśli dotychczasowe nie spełnia kryteriów dozwolonych dla kobiety w ciąży, ale również, gdy lekarz (medycyny pracy) określi, że w tym okresie nie powinna wykonywać określonego rodzaju pracy. Pracodawca powinien zmienić jej stanowisko na inne, zmienić zadania - wyjaśnia Mama Prawniczka. - Jeśli nie ma takiej możliwości, tak naprawdę powinien zwolnić taką ciężarną z obowiązku świadczenia pracy z prawem do zachowania wynagrodzenia - dodaje.
Tak sytuacja wygląda w świetle prawa, a jak to ma się do rzeczywistości? Otóż, w takich momentach przyszłe mamy najczęściej słyszą: "Nie mamy dla pani innej pracy, proszę iść na L4". - To jest jednak ten zakres, gdzie pracodawca nie jest kompetentny do decydowania - wyjaśnia.
Mama Prawniczka podkreśla, że jeśli jednak twoje mdłości nie ograniczają się tylko do tych, występujących przy porannym myciu zębów i naprawdę dezorganizują twój dzień i twoje życie, to są przesłanką do tego, aby uzyskać zwolnienie chorobowe w pracy.
- To nie twoja wina ani moja, że należymy do grona tych 2 proc. kobiet, którym to mija czasami dopiero tuż po porodzie. To hormony… nic nie poradzisz… - mówi.
Marzena Pilarz-Herzyk - z wykształcenia prawnik, z zamiłowania artystka (trochę architektka, trochę projektantka, trochę fotografka – bo nigdy nie mogła się zdecydować). Zawodowo przez kilka lat związana z zarządzaniem przedsiębiorstwami, procedurami prawnymi i finansowymi. Prywatnie mama i autorka bloga Mama Prawniczka.