Spis treści:
Boli? Bywają dziecięce dolegliwości, które można spróbować złagodzić rozgrzaniem lub schłodzeniem bolącego miejsca. Okłady robi się szybko, a unowocześnione wersje babcinych sposobów często zaskakują pomysłowością wykonania i łatwością użytkowania.
Termofor - klasyczny i suchy
Kompresowe gadżety są superprzydatne, ale w każdej sytuacji trzeba pamiętać, że kompresy to sposób na pomoc doraźną – często pomogą i przyniosą ulgę maluchowi, ale nie zastąpią leków.
Sposobów na rozgrzanie jest wiele. Najprostszy to termofor. I wcale nie trzeba męczyć się z wkładaną pod kołdrę butelką z gorącą wodą. Teraz termofor (gumowy) może mieć gustowne ubranko. A to wydziergany na drutach pasiasty sweterek, a to udający przytulankę kubraczek à la pluszowy miś. Zawsze dobrze jest przytulić pluszaka, a położony na dziecięcym brzuszku szybko przyniesie ulgę.
Alternatywą dla klasycznego jest suchy termofor: bawełniana poduszeczka wypełniona pestkami wiśni. Zalety? Bezpieczny, bo eliminuje ryzyko wylania się płynu i poparzenia. Wielofunkcyjny, bo działa w dwie strony, jako ciepły i jako zimy okład. A do tego, gdy rozgrzany, obłędnie pachnie wiśniami! Podgrzewamy w piekarniku lub na kaloryferze, chłodzimy w lodówce. Proste.
Żelowy kompres
Metoda na guza? Najszybsza: przyłożyć pierwszą lepszą rzecz z lodówki lub zamrażarki. Pod wpływem zimna guz nie będzie rósł jak szalony, a jeśli rzeczą, jaką złapiesz, będzie mrożona fasolka albo solidny kawał mięsa, łzy szybko zamienią się w śmiech. Okład z lodowatej nogi kurczaka czyni cuda. W lodówce można trzymać drób, można też wrzucić do niej żelowy kompres. Schłodzony pomoże na stłuczenia i obrzęki, złagodzi swędzenie po ukąszeniu komara i po poparzeniu pokrzywą. Taki kompres to gadżet wielorazowego użytku, warto trzymać go w zamrażalniku, żeby zawsze był gotowy do użycia.
Okłady ciepłe i zimne
Praktycznym patentem jest kompres samorozgrzewający się. Już sama aktywacja dzieciaki fascynuje (i odwraca uwagę od bólu), bo kompres zaczyna nagrzewać się po naciśnięciu zanurzonej w żelu blaszki. Niezłe czary! Żel krystalizuje się i wydziela ciepło. Przyjemną temperaturę utrzymuje około 30 minut, to zazwyczaj wystarcza, żeby ukoić ból. Po ostygnięciu nadaje się do ponownego użytku – wystarczy wrzucić go do gorącej wody i poczekać, aż kryształki całkowicie się rozpuszczą. Taki kompres zdaje egzamin nie tylko w przypadku bólu. Warto nosić go w torebce, na spacerze przyda się do rozgrzania zmarzniętych na kość rączek.
Jeśli kontuzja wymaga okładu chłodzącego, sprawdzi się odwrotność kompresu samorozgrzewającego się. Żelowe kompresy chłodzące, takie, jakich używają sportowcy, uwalniają zimno po mocnym ściśnięciu. Taki przenośny okład lodowy dobrze mieć ze sobą, gdy wybieracie się na rower lub rolki.